Relacje

niedziela, 2 lutego 2020

VokoBer(g) – czyli pociąg znaczy się VLAK..... do biegania



Perzełom roku to czas gdy praca zagarnia każdą wolną minutę. Wszyscy coś chcą i to najlepiej na wczoraj. Czuję jak mój procesor w głowie (w końcu już nie najnowszy model) pomału zaczyna się przegrzewać. Przestrzeni, potrzebuję przestrzeni aby złapać oddech. W kalendarzach niby pełno imprez, ale albo już nie ma miejsc, albo wielość wpisowego mocno zniechęca. A może by tak zrobić wycieczkę do Czech?? Będzie tak trochę na wariata, ale warto spróbować.
Plan jest prosty: w piątek wieczorem po pracy wsiąść w auto....7 godzin jazdy.... ok 3 godziny kimania w aucie.... 30 minut spacer na Zamek... 24h na trasie biegu.... chwila odpoczynku/snu .... 7 godzin jazy powrotnej. Teoretycznie do zrobienia :-) tylko trzeb znaleźć drugiego wariata na taki wariant w końcu to rogaining – start w parach.

Strzał pierwszy - prawie trafiony ale jednak termin okazał się kolizyjny, strzał drugi.... blisko, ale nad tą osobą trzeba jeszcze popracować ;-), strzał trzeci – trafiony. Na liście startowej pojawiamy się z Darkiem Czechowiczem jako zespół TaDZIK i DZIKie życie.
To co wiemy przed startem z treści regulaminu to to że:
  1. trzeba mieć swoje mamy
  2. punktów będzie 21
  3. pięć punkt.ów jest w tym samym miejscu - na szczycie Milesovka.
  4. Informacja o punktach będzie w postaci listy z współrzędnymi GPS.
Odprawa, wspólne zdjęcie i dostajemy pakiet startowy a nim listę punków z współrzędnymi i zdjęciami, poglądowa mapkę z punktacją, kartki do wpisywania czasów, test na inteligencje (po czesku) i….. rozkład pociągów??
   
Na tej imprezie urządzenia GPS są dozwolone, punkty są podane w postaci współrzędnych, mapy trzeba mieć własne. Mapy mamy w skali 1:40 000 - zaczynamy od przeniesienie punktów. Wydaje mi się ze idzie nawet zgrabnie, Darek podaje mi współrzędne, wbijam je w LocusMap na telefonie, patrzymy gdzie się pojawia punkt potem to miejsce szukamy na mapach papierowych i zaznaczamy markerem. 21 punktów – chwilę to zajęło, gdy się podnosimy znad mapy nikogo już nie ma wokół nas. SUPER!!! Grunt to znajomość terenu.....
 
 
Tym czego się nie spodziewaliśmy to VLAK. W trakcie imprezy można korzystać w dowolny sposób z pociągu na trasie Teeplice-Usti nad Labem oraz Usti nad Labem – Decin (po obu stronach rzeki Labe). Bilety oczywiście trzeba kupować ;-)
Drugim ciekawym elementem jest górka o nazwie Milesovka której szczyt można zdobyć 5x.
Każde wejście jest liczone jako 50pkt oraz dodatkowo każdy zdobywca wszystkich wejść otrzyma pamiątkowe trofeum – Ferdinandova Zablizka.
Górka kusiła nas bardzo więc obieramy strategię - za dnia zaliczamy Milasówkę, potem kolejne punkty (ile się da) a na koniec szybki powrót pociągiem do Teplic. Zakładamy plan ambitny (przez chwile nawet wszystkie punkty ;-D), ale taki który można w razie czego skorygować aby w miarę szybko wrócić na metę. Plan jest to lecimy.
Nietypowy jest tez sposób zaliczania punktów. Mamy listę gdzie trzeba wpisać czas i nazwę punktu do którego dotarliśmy, ale tak naprawdę potwierdzeniem zaliczenia punktu jest ślad z trackera który cały czas podaje naszą pozycję. Zawsze uważałem że śledzienne online zawodników imprez na orientację może być sposobem do promocji tego sportu. Idąc na pierwszy punkt zastanawiamy się co może myśleć obserwator widząc, że my biegniemy na jakiś punkt, a w tym samym czasie ktoś inny „biegnie” po torach zdecydowanie szybciej, albo dlaczego piąty raz włazimy na tą sama górę, kiedy ktoś inni był tam tylko raz :-). Obserwowanie tej imprezy bez pełnej informacji o zasadach na niej panujących musi być ciekawą zagwozdką.
    
Milesovka - zabawa w zasadzie polega na bieganiu tam i z powrotem po szlakach. Całość to 30km i 2160m przewyższenia (do szczytu - bez ostatniego zejścia). Liczy się wejście na szczyt szlakiem o określonym kolorze z podanego punktu. Na szczycie jest możliwość napicia się bezpłatnej herbatki w schronisku, potem zbiegamy kolejnym szlakiem, i jeszcze raz, i jeszcze raz.... Można by powiedzieć trochę monotonne jak dla imprezy na orientację.
Za to widoki jakie jakie dostarcza nam ta górka są wręcz magiczne. Niski pułap chmur/mgły sprawił że na zboczach Milacovki poruszamy się w zamarzniętej krainie. Z jednej strony trochę złowieszczej z braku słońca, ale z drugiej – przepięknej. Wszystkie drzewa i krzaki zakwitły lodowymi listkami
Sam szczyt jest natomiast samotną wyspą w bezkresnym oceanie chmur. Nie da się obojętnie przejść, aby się na chwilę nie zatrzymać i zapatrzyć w dal. Za każdym razem, aż do zachodu słońca.

Plan minimum zaliczony, zbiegamy ostatni raz planując kolejną trasę. Po drodze do Usti nad Labem mamy jeszcze dwa punkty potem trzeba wybierać wariant. Punkty po prawej stronie rzeki kuszą, ale czas dla tej opcji zaczyna być na styk, a szybką ewakuację pociągiem broni rzeka. Decydujemy się więc na lewą stronę. Są tam try punkty, ale z każdego można w miarę szybko dostać się do jakiejś stacji. 6:30 jest naszym cut-time, o tej porze jedzie pociąg, którym możemy wrócić na metę w limicie czasu. Jest jeszcze kolejny pociąg..... ale sprint pod górę z zamkiem na sam koniec imprezy jakoś się nam nie widzi :-).
Plany, planami ale brak snu z wcześniejszej nocy oraz zmęczenie po całym tygodniu pracy dopada nas bezlitośnie. Po dotarciu do Usti o 2:30 nawet nie podejmujemy decyzji o zajściu na dworzec kolejowy, po prostu tam idziemy. Do pociągu mamy 3h, Darek kima pod ścianą obok chyba stałego mieszkańca tego lokum, ja staram się pilnować naszych plecaków. Na kilka minut snu zapadam dopiero w pociągu.
Pociąg się zatrzymuje, automat podaje nazwę stacji, jakiś impuls każe mi się obudzić. Alarm w głowie wrzeszczy!!! – zasnąłeś - przejechaliśmy za daleko. Zrywam Darka, w przelocie jeszcze rzucam okiem na telefon. Uf to tylko jedna stacja, na szczęście musimy dołożyć tylko 1 km. Stacja na której wysiedliśmy jest w jakieś przemysłowa dzielnicy, trochę zrujnowana. Pozostał już tylko spacerek przez Teplice w kierunku zamku.
 
Podsumowując, zebraliśmy 500 pkt co nam dało 28 pozycję open z 50 zespołów, a w kategorii MM 6 na 8 zespołów. Z zespołów które były przed nami tylko 7 zaliczyło Milasovkę 5x. Rekonesans zrobiony - teraz już wiem co i jak i za rok będzie można się pobawić :-)
Wielkie dzięki Darek za towarzystwo na trasie :-)