Może na początek trochę numerków
·
24 imprezy, w tym dwie etapowe (Triada i GEZnO)
·
2715 km
·
636 godzin i 11 minut na trasie
·
118km 300m podejść :-)
Ultra to przede wszystkim głowa, a dopiero później nogi. Głowę
trzeba ćwiczyć i nie ma lepszego miejsca niż Zamieć. Zabawa polega na tym, aby
nie ulec pokusie zbyt długiego siedzenia na punktach przed kolejnymi wizytami
na Skrzycznem. Było nieźle, ale jest jeszcze nad czym popracować.
Do każdej trasy wyglądającej w pierwszej chwili nawet
niepozornie należy podchodzić z pokorą. Zawsze może się okazać, że taka Belgia
wcale nie jest płaska. Legends Trail - bardzo szybko sprowadził mnie na ziemię.
Stef Schuermans spokojnie może rywalizować z Michałem Kołodziejczykiem o to,
kto bardziej umie "uatrakcyjnić" czas zawodnikom.
Jako, że należę do plemienia ludzi z krzaków to oczywiście krzaków
nie mogło zabraknąć. Pomiędzy stałymi punktami w kalendarzu sporo imprez wskoczyło
na zasadzie: bo są blisko, bo są fajne, bo trzeba rozruszać nogi po BUT305, bo w
sumie nogi nie bolą po PTLu, bo dlaczego nie, itp :-)
Brak gór nie oznacza, że musi być nudno. Roztocze do tej
pory znałem tylko z zimowych wizyt na Skorpionie i kto choć raz był na tej
imprezie wie, że wiąże się tylko z jednym słowem WĄWÓZ. Majowa wizyta na Ultra
Roztoczu pokazała, że jednak da się je zgrabnie omijać ;-).
Na Michałowych trasach zawsze należy spodziewać się
niespodziewanego. Biegnąc naprzeciw burzy w trakcie Stumilaka zachwycałem się widowiskiem
światła i dźwięku. Jako niepoprawny optymista kieruję się jedną zasadą - jak
widzę błysk to znaczy, że mnie nie trafiło :-)
To miał być pierwszy od lat urlop bez biegania... nie moja
wina, że impreza sama się napatoczyła. Jedna z najbardziej kameralnych w jakich
ostatnio brałem udział - jako jeden z sześciu zawodników 11 razy wbiegałem na
Mt. Esja. Przez większość czasu byłem tylko ja i góra.
Biegi górskie to nie tylko sport, to okazja do spotkania się
z ludźmi, którzy mają podobny styl życia. Pomimo, że trasa Biegu 7 Szczytów nie
przypadła mi do gustu, to dla samej atmosfery festiwalu było warto się wybrać do
Lądka.
Wariat - to słowo które często się słyszy na mecie tras
długich. W sumie tak do końca nie jest istotne ile dana trasa ma kilometrów -
trzeba ją porostu pokonać. Nic zwariowanego, ale gdy człowiek zerkając na
kalendarz potrzebuje tylko dwóch minut na podjęcie decyzji czy w dwa wolne
weekendy pomiędzy dwiema imprezami na 300km wcisnąć jeszcze dwie imprezy na 50km
i 60km. To już do końca normalne nie jest. Baran Trail - to wypoczynek po PTLu
czy może rozgrzewka przed BUT305?
Po co tak naprawdę startuje się na trasach o długości 305km?
Jeżeli zapytać tych co stoją na linii startu BUT305 to nie ma spójnej
odpowiedzi. Jedno jest pewne, pomimo że do mety dotrą tylko nieliczni, to za
rok o tej samej porze większość z nich będzie ponownie stać na starcie -będą
walczyć.
To była moja trzecia edycja dużego BUTa, a pierwsza na
dystansie 305km. Edycja o tyle istotna, że chyba pierwszy raz spotkałem się z
sytuacjami, które wymagały podjęcia ważnych decyzji. Mimo zmęczenia nie
potrzebowałem ani ułamka sekundy na ich podjęcie. Dla mnie to był swoisty test wiedziałem że kiedyś się trafi.
Czym jest PTL? - tygodniem w Alpach gdzie każdy krok,
minuta, dzień pokazuje jacy mulaccy jesteśmy oraz jednocześnie jak fajne rzeczy
możemy robić aby nie przespać naszego życia.
Wraz z WTM105 zamykam rok 2018 pokornie dziękuję za
wszystkie chwile spędzone na trasach. Robiąc to zestawienie szczerze mogę
polecić każdą imprezę na jakiej byłem. Cieszę się że większość z nich robią
ludzie z pasją właśnie dla ludzi takich jak ja. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz